środa, 7 listopada 2012

Laminowanie włosów żelatyną

Domowy sposób na "laminowanie" włosów:






Potrzebne Ci będą:
  • żelatyna
  • ciepła woda
  • miseczka
  • olej lub odżywka do włosów
  • folia
Wykonanie:

1 łyżkę żelatyny rozpuść w 3 łyżkach bardzo ciepłej wody, dokładnie wymieszaj aż znikną grudki.
Odstaw miseczkę z rozpuszczoną żelatyną do ostygnięcia.
Umyj włosy i lekko osusz ręcznikiem. Jeśli żelatyna lekko wystygła i ma konsystencję żelu do mycia ciała, dodaj około łyżki odżywki lub oleju i rozprowadź na włosach, dokładnie przeciągając palcami z żelatyną po każdym kosmyku.
Uwaga: jeśli do żelatyny dodałaś olej, uważaj z rozprowadzaniem mieszanki na skórze głowy – niektóre oleje ciężko się spłukują i włosy przy skórze głowy mogą wyglądać na tłuste i nieświeże. Owiń włosy szczelnie folią (możesz wykorzystać zwykłą torebkę foliową) a następnie ręcznikiem i pozostaw na co najmniej 45 minut. Dokładnie spłucz. Ciepło potęguje efekt uzyskany podczas laminowania, dlatego zamiast owijania głowy możesz wysuszyć włosy z rozprowadzoną na nich żelatyną ciepłym strumieniem powietrza z suszarki, a następnie umyć je delikatnym szamponem.

wtorek, 6 listopada 2012

Ćwiczenia poprawiające dykcję



 Aktualny ideał to przeogromny areał.

 Abstynencja absolwentów atrakcją astronomiczną akademii. 

 Autentyczna autobiografia autokraty zawsze robiła wrażenie na autorach różnego autoramentu. 

 Elegancki elektronik Emanuel Emski egzaminuje Edka elektryka.

 Euforia idioty zaaferowała jednoosobowe audytorium uosobionego intelektualisty. 

 Tracz tarł  tarcicę tak, takt w takt, jak takt w takt tarcicę ratak tarł.

 Moje miłe małe, miłe moje małe, małe moje miłe, miłe małe moje, moje małe miłe, małe miłe moje

 Płaczliwa płaczka płakała nad tandetnym płaszczem buńczucznego dzierżymordy.

 Z czeskich strzech szło Czechów trzech.
 Gdy nadszedł zmierzch, pierwszego w lesie zdusił zwierz,
 Bez śladu w gąszczu drugi sczezł,
 Trzeci jedno z Czechów trzech
 Osiągnął marzeń kres.

 W szale skrzypki trzy strzaskał mistrz.
 Trzasnął drzwiami też zgrzyt mu zbrzydł,
 Przecież sprzęt przestał brzmieć.
 Przez przypadek starzec sczezł,
 Żebrząc żre zżuty strzęp
 Przy użyciu sztucznych szczęk.

Laboratorium. Receptury na kremy

Krem Awokado



Składniki:

5 g wosku pszczelego
3 g masła kakaowego
10 g lanoliny (jedna czubata łyżeczka do kawy)
35 g olejku z awokado
40 g wody destylowanej
2 krople olejku różanego lub olejku z geranium

Wyrób:

Pierwsze trzy składniki rozpuścić na wrzątku, potem dodać ole­jek z awokado.
W międzyczasie podgrzać w garnczku wodę destylowaną. Zarówno masa tłuszczowa,
jak i woda destylowana powinny osiągnąć tem­peraturę 60°C.
Zdjąć z ognia i ręcznym mikserem wmieszać wodę w masę tłuszczową.
Mieszać na najmniejszych obrotach.
Zanim krem ostygnie, uper­fumować, starannie mieszając olejek, by dobrze się rozprowadził.
Rozlać w pojemniczki.

Działanie:

Olejek z awokado można określić jako olejek roślinny o szczególnych własnościach.
Składa się głównie z glicerydów, kwasów tłusz­czowych, dodatkowo zawiera fitosterynę oraz witaminy A i E.
W kosmetyce jest stosowany ze znakomitymi efektami dla cery suchej i łuszczącej się.
Krem awokado jest cudownie działającym kremem stosowanym zarówno na dzień, jak i na noc, przy cerze suchej, zniszczonej i zmęczonej. Bogaty w witaminy olejek z awokado szybko łączy się z naturalną wydzieliną skóry.
Krem dostarcza skórze wystarczającej ilości wilgoci, nie rozregulowując przy tym naturalnej gospodarki wodnej skóry. Można go polecić jako idealny krem pielęgnacyjny dla cery suchej.


Krem Simon



Składniki:


10 g bezwodnej lanoliny (jedna czubata łyżeczka do kawy)


5 g białego wosku


5 g masła kakaowego


40 g olejku ze słodkich migdałów


40 g wody różanej


Wyrób:

Pierwsze trzy składniki należy rozpuścić na parze aż do komplet­nego stopienia się
Dodać olejek migdałowy i podgrzać mieszaninę do 60°C.
W międzyczasie podgrzać wodę różaną w żaroodpornej porcelanowej miseczce również do temperatury 60°C.
Zdjąć z ognia. Stale mieszając ręczną trzepaczką, wlać wodę różaną do stopionego tłuszczu.
Mieszać ręcznym mikserem ustawio­nym na najmniejsze obroty, aż krem ostygnie.
Zlać do pojemniczków. Prze­chowywać w temperaturze od 10 do 15°C.

Działanie:

Krem Simon jest delikatnym, dobrze rozsmarowującym się kremem do pielęgnacji każdej cery.
Jest tolerowany przez dzieci równie dobrze jak przez dorosłych, w związku z tym nadaje się na krem uniwersalny dla całej rodziny.



Indyjskie rytuały dla urody

Wydaje Ci się że chirurgia plastyczna jest stosunkowo młodą dziedziną medycyny? Twój mężczyzna wypomina Ci czas spędzony w łazience a Ty zastanawiasz się kiedy panowie zniewieścieli przykładając większą uwagę do swojego wyglądu niż kobiety? Sprawdź jak w Indiach chirurdzy walczyli z wymiarem kary, ile dawniej trwała poranna toaleta i jakie były trendy w makijażu 




   Sądzisz, że operacje plastyczne są wymysłem naszych zepsutych czasów? Nic bardziej mylnego. Okazuje się że kolebką chirurgii plastycznej są właśnie Indie. Pierwsze zapiski na ten temat sięgają I w. p.n.e a ich źródłem są zbiory wierszy – Wedy (wiedzy). Ówczesna medycyna stała na bardzo wysokim poziomie, o czym świadczą zachowane do dzisiejszego dnia  opisy operacji chirurgiczno-plastycznych, pochodzące sprzed 1500 lat. 
   Dziś celem większości  zabiegów chirurgii plastycznej jest  poprawienie urody, wygładzenie zmarszczek, zmniejszenie nosa, korekta uszu, a  wśród pacjentów przeważają kobiety dla których priorytetem jest młody i atrakcyjny wygląd. W starożytnych Indiach motorem popychającym ludzi do tego typu zabiegów nie była chęć poprawy poszczególnych szczegółów twarzy,lecz odzyskania ich. Wówczas w ręce chirurgów oddawali się głównie pozbawieni za swoje przewinienia nosów i uszu przestępcy a zadaniem lekarzy była rekonstrukcja utraconych części ciała z płatów skóry przesuniętych z policzka lub wykrojonego z czoła.
Nieco uboższe są informacje dotyczące starożytnej kosmetologii, pewne natomiast jest to że kładziono duży nacisk na higienę i na co dzień troszczono się o ciało znacznie bardziej niż w naszych czasach. Poranna toaleta była prawdziwym rytuałem, dlatego bez względu na to co Ci mówią domownicy czy współlokatorzy, z pewnością zabierała o wiele więcej czasu niż dziś przeciętnej kobiecie. Mimo, że pomagały w niej służące było to czasochłonne zajęcie składające się z kilku  etapów.
  My współcześnie świecie ograniczamy się zwykle do szybkiego prysznica, mycia włosów, wklepania kremu, balsamu i pośpiesznie wykonanego makijażu. Indyjskie kobiety miały więcej szczęścia mogąc s ię poddać się w spokoju wszelkim zabiegom dla ciała i duszy jednocześnie.  
Tak, właśnie dlatego z taką dbałością traktowano ciało, gdyż wierzono, że jest  ono świątynią duszy, dlatego też zapewne poranną toaletę rozpoczynał masaż. Następnie  zajmowano się pielęgnacją włosów, smarowano je oliwą, by stymulować ich wzrost i nadać im piękny, zdrowy blask.
Po kąpieli i płukaniu włosów, przychodziła kolej na higienę jamy ustnej. W tym celu panie używały  korzonków oraz specjalnie sporządzonej pasty, którą masowały dziąsła. W jej skład wchodziła m.in. oliwa, sól, miód, miąższ owoców. Aby nadać spojrzeniu uwodzicielskiego blasku, a także  świeżości przemywano je mlekiem i wywarem z kory.
 A jak sobie radzono, w czasach gdy nie wynaleziono jeszcze suszarki di włosów? Jak się okazuje, jej indyjskim pierwowzorem było czarne kadzidło, którym służące okadzały włosy swej pani.
Pielęgnacja ciała nie ograniczała się jedynie do namaszczania. Po zabiegach higienicznych służące zdobiły  ciało swej pani  malując je w przeróżne wzory, służyła temu pałeczka umoczona w olejku z drzewa aloesowego i w kolorowym laku. Bogato ozdobione białymi, czerwonymi lub czarnymi motywami  ramiona, piersi, plecy, czoło , policzki i podbródek nadawały kobiecie nadzwyczaj atrakcyjny wygląd. Podobnie jak piękne, barwne stroje, a także wyrafinowana biżuteria którą indyjskie kobiety chętnie zakładały. Niezwykłą dekoracją dla włosów, było zdobienie fryzury perłami i muszelkami.


   Ówczesne trendy w makijażu przypominały te z terenów Bliskiego Wschodu. Do podkreślenia oczu kobiety używały czarny tusz (khol), zapewne odpowiednik dzisiejszego eyelinera. Występował w postaci kremu lub pałeczek zrobionych z zakrzepłej masy z drzewa sandałowego, do nałożenia go na powieki służyła srebrna lub złota szpilka.